Newsy |
Randes vous o 6:10 to popularna audycja radiowa nadawana w latach 60. i 70. przez radio Wolna Europa, w której prezentowane były modne w tych czasach utwory muzyczne. Do tej audycji nawiązał Krzysztof Wodniczak, tworząc cykl koncertów pod tym samym tytułem w Jeżyckim Centrum Kultury przy ul. Jackowskiego 5-7.
W poniedziałkowe popołudnie 9 sierpnia odbyło się kolejne, piąte już spotkanie muzyczne, na które przybyła ukonstytuowana już dla tego wydarzenia publiczność. I chyba właśnie dlatego, że w znakomitej większości na koncert stawili się stali bywalcy, przebiegał on w niemalże rodzinnej atmosferze w której muzyczni wykonawcy mogli czuć się naprawdę dobrze.
Jako support wystąpił Włodzimierz Bacer, wykonując z sobie przynależną specyfiką muzyczną utwór z repertuaru zespołu DŻEM pt. „Whisky, moja żono". Zakładam że był to support, gdyż występ kolejnych wykonawców zdecydowanie różnił się poziomem artystycznym i interpretacyjnym.
I tak, do bardzo udanego trzeba zaliczyć występ ostrowianki Natalii Janowskiej, która w ciekawej interpretacji zaśpiewała m.in. utwór „Gdybyś", niegdyś wykonywany przez Grażynę Łobaszewską. Wokalistka sięgnęła również po repertuar Janis Joplin, czy Anny Jantar w piosence „Nic nie może wiecznie trwać".
Duet Grzegorz Kupczyk- wokal i Janusz Musielak- gitara, pokusił się o wykonanie utworu Czesława Niemena m.in. „Pamiętam ten dzień" i trzeba przyznać, że z dużym sukcesem, bo sięgnięcie po repertuar Niemena- Wydrzyckiego wymaga sporej odwagi. Jednakże Grzegorz Kupczyk zrobił to znakomicie, jak również wywarł wrażenie wykonaniem utworu zespołu TEST pt. „Testament".
Wiele też uroku wniósł swoim występem Dariusz Stocki z zespołu DANDAR, który choć tym razem bez żony Danuty po wykonaniu instrumentalnym dwóch irlandzkich utworów zawładnął publicznością wciągając ją do wspólnego śpiewania „Ciotki Matyldy" z repertuaru Andrzeja Sikorowskiego czy „Wielkiej wody" Maryli Rodowicz. Koncert zakończyła ta sama wokalistka, która go rozpoczęła, czyli Natalia Janowska brawurowym wykonaniem utworu z repertuaru Tiny Turner „Proud Mary". Dawno już nie widziałem tak rozbawionego prowadzącego koncert Krzysztofa Wodniczaka, który rytmicznie podrygując imitował grę na różnych instrumentach muzycznych. No cóż, miał powód do zadowolenia, bo zarówno ten koncert, jak i idea cyklu „Randes vous o 6:10" okazuje się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Świetny cykl imprez muzycznych zwłaszcza dla tych, którzy pamiętają przeboje i klimaty muzyczne lat 60. i 70. Rób to nadal Krzysztofie, bo jest na to zapotrzebowanie. Dla jednych jest potrzebą wypełnienia próżni kulturalnej, spowodowanej pandemią, dla innych miłe i dobre spędzenie czasu. Ale dla wszystkich których tam widziałem, a sam się z nimi integruję, przede wszystkim było targnięciem duszy, spowodowanym wspomnieniem tamtych klimatów muzycznych które stały się klasyką.
Czy może być jeszcze lepiej? Wszystko można udoskonalić. W tym wypadku wystarczy zrezygnować z supportu, jakim rozpoczął się piąty odcinek koncertu.
Ryszard Bączkowski
Zdjęcia autorstwa Hieronima Dymalskiego