Newsy |
Kiedy kilka lat temu, po występie Marty Grabowskiej w Domu Kultury „Pod Lipami" pisałem że nie raz jeszcze usłyszymy o tej wokalistce, nie myliłem się. W piątkowy wieczór, 21 października, jeszcze bardziej perfekcyjna i jeszcze dojrzalsza muzycznie, artystka wystąpiła w przeszło godzinnym recitalu, prawie w całości poświęconym Annie German. Organizatorem koncertu była Estrada Poznańska.
Natura obdarzyła Martę Grabowską tembrem głosu, do złudzenia przypominającym Annę German i prawdopodobnie to zadecydowało o tym, że kiedy zdała sobie z tego sprawę, cały czas doskonaląc umiejętności, poszła wokalnie w tym właśnie kierunku. I choć myliłby się bardzo ten, kto pomyślałby, że w związku z tym artystka specjalizuje się wyłącznie w repertuarze Anny German, to jednak bardzo dobrze, że przy swoich walorach głosowych ten repertuar sobie upodobała. Publiczność, która wypełniła salę Sceny na Piętrze do ostatniego miejsca, w większości wiedziała czego się spodziewać po recitalu, bo znała artystkę już z wcześniejszych koncertów, ale wrażenie jakie piosenkarka wywarła na tych, którzy wcześniej tej okazji nie mieli, było trudne do przecenienia. Artystka od pierwszego utworu zawładnęła publicznością bez reszty. Tym bardziej, że repertuar zaprezentowany przez nią tego wieczoru, nie pozostawił wątpliwości co do tego, że były to najbardziej znane i charakterystyczne przeboje Anny German. „Człowieczy los", „Tańczące Eurydyki", „Greckie wino", „Bal u Posejdona", „Cztery karty", „Być może", „Jesteś moją miłością", czy „Melodia dla synka" to niektóre tylko tytuły, które dają obraz klimatu w jaki Marta Grabowska wprowadziła publiczność. Niezwykle trafnym okazał się wybór utworu „Time to say goodbay" zaśpiewanego z wielkim powodzeniem na bis, bo tym właśnie wykonaniem artystka udowodniła publiczności, że jej możliwości wokalne nie ograniczają się jedynie do repertuaru Anny German.
Nie sposób pominąć dodatkowego waloru koncertu, jakim byli wysokiej klasy muzycy towarzyszący piosenkarce: Jacek Skowroński – fortepian i kierownictwo muzyczne, Jarosław Chmielewski – gitara oraz Paweł Głowacki – gitara basowa i mandolina. Nie trudno więc sobie wyobrazić, jak bardzo udany był to koncert, a niżej podpisany i zapewne nie tylko on, jest przekonany o tym, że Anna German z wielką życzliwością spoglądała z Nieba na Martę Grabowską, radując się z tego, że dzięki niej tego wieczoru mogła być razem z nami.
Ryszard Bączkowski
Zdjęcia: Maciej Zakrzewski